Praca w polskiej firmie, chyba się nie dogadamy

Wszystko co piękne, szybko się kończy – pewnego dnia będąc w biurze, miałem po raz kolejny wątpliwą przyjemność rozmawiać z pomagierem szefa (a prywatnie jego krewnym), który zawsze zwracał się do każdego per „pan” (w UK!:)) i urzędował w garniturze z pozaszywanymi kieszeniami! Śmiać mi się chciało, gdy pewnego razu próbował coś schować do kieszeni i był zdumiony, że ich brakuje w marynarce:) Ale wracając do sedna sprawy.

Rozmowa dotyczyła tego, że koszt moich podróży służbowych jest za duży (jeździłem wtedy Astrą przerobioną na gaz) i zaproponowano mi, żebym przeprowadzał się co jakiś czas w inne, bardziej wysunięte na północ Anglii miejsce i stamtąd organizował sprzedaż. Pomysł oczywiście absurdalny i zduszony przeze mnie w zarodku. Żadne tłumaczenia nie trafiały do głów obu panów, więc po około dwutygodniowym pobycie w Leicester nasze drogi zaczęły się rozchodzić.

W międzyczasie jeszcze kilkanaście dni spędziłam pracując w Londynie, gdzie właśnie wprowadzaliśmy na rynek kolejny tytuł, tym razem tygodnik wzorowany na Angorze. Projekt wydawał się ciekawy, natomiast pomysł, aby sprzedawać go za £1 uważałem od początku za zupełnie nietrafiony i głośno o tym mówiłem. Uważałem tak dlatego, że poza Dziennikiem Polskim, czyli gazetą raczej dla starszego pokolenia emigrantów w UK i dość niszową, nikt nigdy nie kazał czytelnikom płacić za numery wypchane w zdecydowanej większości reklamami z dodatkiem treści. Sorry, ale taki mamy rynek i obejść tego się już nikomu raczej nie uda.

Oczywiście moje słowa potwierdziły się kilka numerów później, ale nikt nie brał mojego zdania pod uwagę. Z resztą, czemu się dziwić, skoro osobą odpowiedzialną za powodzenie całego projektu był były górnik sprowadzony prosto ze Śląska chwilę wcześniej…

Uczciwie muszę jednak przyznać, że ostatecznie nowa gazeta okazała się sporym, jak na tutejszy rynek sukcesem i do dzisiaj z powodzeniem funkcjonuje. Powodów było zapewne kilka, m.in. ciekawa treść (nie własna, co można uznać za plus) oraz atrakcyjna oferta reklamowa.

Było to ostatnie zadanie, w którym mogłem wziąć udział, następnie nasze drogi się ostatecznie rozeszły. Był to dość trudny okres dla mnie, o czym zapewne wkrótce się dowiecie. Postaram się opisać moje ‚przejścia’ między innymi podczas pracy z / dla Polaków. Watch this space:)

P.S.

Skoro już wspomniałem o treści, to na potwierdzenie moich słów poniżej zamieszczam linki do najpopularniejszych polskich gazet na Wyspach.

http://www.dziennikpolski.co.uk/artykuly/2015/03/08/wolnosc-zadana/

http://elondyn.co.uk/newsy,wpis,20178

http://www.panorama24.co.uk/condom-fucking-huy-oto-10-najbardziej-szokujacych-nazw-miast-na-swiecie/

http://www.polishexpress.co.uk/zus-jest-zly-czyli-andrzej-duda-na-spotkaniu-z-wybranymi-polakami-w-londynie/

https://goniec.com/wiadomosci/wielka-brytania/18790-barnsley-pomoze-mlodym-w-biznesie

http://www.tygodnikpolski.co.uk/restauracja-mleczko-optymizm-i-usmiech-na-pierwszym-miejscu/

Nie tylko treść, ale również forma może powalać. Oceńcie sami poziom, czekam na komentarze:)

Dodaj komentarz